Piotr Kaniewski

Piotr Kaniewski

wpis1stronka

Fragment z dziennika pokładowego – notatka

Autorka grafiki: 

Wielka Gwardia Admirałów wysłała naszą załogę na zwiady do mgławicy Oriona. Cholera… nie dość, że w kosmosie wszędzie roi się od tych pieprzonych piratów, to jeszcze kazali nam przylecieć tutaj głównym flagowcem, tak aby wszyscy w okolicy wiedzieli kto się zbliża. Próbowałem skorzystać ze swoich starych znajomości, ale oczywiście nikt nic nie wie. Wszyscy ci głupcy myślą, że to zwykłe rutynowe działania, mające na celu pogłębienie naszych stosunków z innymi sektorami. Gdyby w rzeczywistości tak było nie przysłaliby tu głównej fregaty. Nie chce zaszczepiać w innych swoich obaw, ale wydaje mi się, że nie wrócimy z tej wyprawy w jednym kawałku. Jeśli w ogóle wrócimy.

Od kilkunastu minut przemierzamy mgławicę w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby zagrozić tutejszym mieszkańcom. Przyznam szczerze, że ślepe oglądanie kosmosu nie należy do moich ulubionych zajęć – chociaż wygląda na to, że reszta załogi nie podziela mojego pesymistycznego podejścia. Wszyscy na pokładzie wydają się pozytywnie nastawieni. Moja sympatia – Alice – powiedziała, że pozostali pracownicy przypominają swoją ekscytacją małe dzieci. Cóż… nie pozostało mi nic innego jak zaciśnięcie pięści i czekanie na dalszy rozwój wydarzeń.

Nasz statek został poważnie uszkodzony. Powtarzam nasz statek został poważnie uszkodzony. Kilka sekund przed skokiem w nadświetlną zostaliśmy zaatakowani przez wielki krążownik, który pojawił się dosłownie znikąd. Jak tak duży statek mógł schować się przed naszymi sonarami? Czy to możliwe, że Wielka Gwardia Admirałów chciała, żebyśmy się na niego natknęli? Byliśmy przynętą? Od samego początku czułem, że coś mi tu śmierdzi…